fot. Piotr Wójcik; z archiwum Teatru Powszechnego w Warszawie
Gallery
reviews
Warszawskie „Wesele” jest przedstawieniem bardzo czytelnym w wymowie i zaskakującym w warstwie plastyczno-dźwiękowej. Kolorystyczna tonacja dekoracji i kostiumów nie pozostawia żadnych złudzeń. Dominuje tu spopielała, zimna szarość – ponura i martwa. Bronowicka chata nie jawi się ani rozświetlona, ani rozśpiewana, zaś muzyki, takiej jakiej mielibyśmy prawo oczekiwać, nie ma w tym spektaklu prawie wcale. Przyznam, że największe bodaj wrażenie wywarła na mnie dźwięcząca wprost cisza I aktu, mącona jedynie odgłosem przesuwanych drzwi.
Anna Jęsiak, „Dziennik Bałtycki”
Oto przed nami pudełko sceny w różnych tonacjach błękitu. Oto przemykające się i obecne fizycznie w bronowickiej chacie zjawy. Oto niepokojące dźwięki, jakieś oderwane od rzępolących skrzypek nutki w zaskakujących frazach. Słowem: obrazowo-ruchowo-dźwiękowy katzenjammer.