Przed wschodem słońca

Gerhart Hauptmann
  • reżyseria — Ernst Günther
  • premiera — 12 sierpnia 1978
  • miejsceScena Duża

Program spektaklu (kliknij na ikonę – pobierz):

obsada

twórczynie i twórcy

  • reżyseriaErnst Günther
  • przekładBarbara Surowska, Karol Sauerland
  • scenografiaJan Banucha
  • reżyseria światełJacqueline Sobiszewski

multimedia

fot. Renata Pajchel; z archiwum Teatru Powszechnego w Warszawie

recenzje

  • Jak przystało na reprezentacyjne dzieło naturalizmu, ma sztuka „Przed wschodem słońca” Hauptmanna rzucającą się w oczy problematykę biologiczną: dziedziczność i alkoholizm. (...). Z drugiego problemu – alkoholizmu – wydobył nieprzemijającą sprawę społecznych uwarunkowań nałogu. Pokazał zagadnienie jako wynik wstrząsu wywołanego przez gwałtowny kapitalistyczny awans chłopskiej rodziny Krause. (...). Do obaw o antykwaryzm nie ma podstaw: „Przed wschodem słońca” na pewno nie jest muzealną pomyłką repertuarową, a jeśli w omawianej tu realizacji nieco nuży i pozostawia widzów chłodnymi, to dlatego, że nie został wydobyty aktualny po dziś dzień sens sztuki, (...) a obraz dawnych problemów i obyczajów został w znacznym stopniu pozbawiony elementu: prawdy o jednostkach ludzkich, zawsze interesującej bez względu na epokę i formację społeczna, która te jednostki ukształtowała.
    Grzegorz Sinko, „Teatr”
  • Szwedzki reżyser Ernst Gunther zrezygnował z obyczajowych szczegółów, zaostrzył konflikty i wy­razistość postaci, nadał przed­stawieniu ostre tempo i spoj­rzał na dramat Hauptmanna z perspektywy wczesnego ekspresjonizmu, z perspektywy Strindberga. Dało to dobre wyniki. Powstało przedstawienie czyste i dynamiczne, interesu­jące, chwilami nawet pasjonu­jące. (…). Szcze­gólnie Joanna Żółkowska tworzy w roli Heleny postać bar­dzo żywą, prawdziwą, wzbudzającą powszechną sympa­tię. Olgierd Łukaszewicz prze­kazuje naiwność i miękkość dr. Lotha, ukrywającą się pod pozorami pryncypialności, zaś Wiesław Rudzki jest sympa­tycznym doktorem Schimmelpfennigiem. Trudne zada­nie miał Mariusz Benoit w roli dawnego przyjaciela dr. Lotha, dorobkiewicza i karie­rowicza, niemoralnego do gruntu inżyniera Hoffmanna. Wywiązał się ze swego zada­nia w zasadzie dobrze, choć chwilami przerysował trochę rolę, skłaniając się do nad­miernej ekspresji. W sposób groteskowy potraktował reży­ser tło głównej akcji i tak po­prowadził aktorów. Stąd jas­krawość postaci pani Krause (Elżbieta Kępińska), pani Spiller (Aniela Świderska) i Wilhelma Kahla (Andrzej Wa­silewicz). Zabitego ojca rodzi­ny Krause zagrał niezwykle wyraziście w krótkiej, brutal­nej scenie na początku przed­stawienia Bolesław Smela. Pełnym godności dystyngowa­nym lokajem był Jan T. Sta­nisławski. Galerię nieszczęśli­wych kobiet „z nizin" tworzą: Ewa Dałkowska, Monika Sołubianka, Danuta Kowalska i Izabela Wilczyńska. Dobrze brzmi nowy prze­kład Barbary Surowskiej i Karola Sauerlanda. 
    Roman Szydłowski , „Trybuna Ludu” nr 219, 15.09.1978

w repertuarze

Wczytywanie...