Teatr Domowy powołała do życia autentyczna potrzeba przekazania treści, które – tak aktorzy, jak widzowie – uznają za istotne. To pozwala mu zachować żywotność, mimo że opadła osobliwa, sugestywna aura, która niegdyś go otaczała. Inna rzecz, że na wspomnienie tych niepowtarzalnych wieczorów, w trakcie których nawet klaskać zbyt głośno nie było wolno, łza się w oku kręci. I któż by kiedyś pomyślał, że za stanem wojennym też można... zatęsknić.
Wanda Zwinogrodzka, „Gazeta Wyborcza”
Przed spektaklem na scenie pojawia się Ewa Dałkowska, przypominając dzieje Teatru Domowego i ironizując na temat jego niespodziewanego wyniesienia na prestiżową, państwową scenę. Jest też miejsce na okolicznościową piosenkę. Wszystko to przenosi nas w nieodległy czas wojskowych patroli i esbeckich wizyt w mieszkaniach, w czasie godziny milicyjnej i konspiry, demonstracji ulicznych i solidarności społecznej.