Tak, tak. Teatr, który się wtrąca, na chwilę przestaje być poważny. Robi komedię i kolejny raz udowadnia, że ma jeden z lepszych zespołów aktorskich w Polsce. Tempo i zmiany akcji w tym spektaklu są zabójcze. A jeszcze ma być śmiesznie. I jest! To wymaga dobrej kondycji fizycznej i aktorskiej. Na wyróżnienie zasługuje z pewnością Barbara Wysocka, która gra główne skrzypce w spektaklu. Aktorka rzeczywiście studiowała grę na tym instrumencie we Freiburgu, więc może dlatego z taką lekkością i swobodą porusza się emocjach i ani razu nie fałszuje. Świetna, brawurowo zagrana rola prokuratorki - wariatki! Nie dziwnego, że gapowaci funkcjonariusze policji w osobach Arkadiusza Brykalskiego, Grzegorza Falkowskiego, Oskara Stoczyńskiego i Artema Manuilova pod jej presją gubią się w zeznaniach i pogrążają nawzajem. Wszyscy aktorzy świetni. W końcu spektakl, którego nie trzeba ciąć! Tu nie ma czego. Wszystko jest przemyślane, dopracowane, zrobione w punkt. Po prostu kawał dobrej roboty twórców i wykonawców. Do tego bardzo dobra, prosta scenografia, która świetnie współgra z dynamiczną muzyką i światłami.
Marcin Wojciechowski, Och Kultura
„Przypadkowa śmierć anarchisty” to idealna sztuka na powyborczy, przejściowy czas, gdy zmienia się władza, i ci, którzy ślepo służyli poprzedniej, łamiąc prawo i zasady moralności, teraz nerwowo szukają sposobów na ocalenie przed rozliczeniem. (...). Michał Zadara akcję przenosi z ziemi włoskiej do Polski: komendant policji (Grzegorz Falkowski) obnosi się z granatnikiem, główne role przypadają kobietom: śledztwo w sprawie zamordowanej „anarchistki” prowadzi wariatka/prokuratorka (Barbara Wysocka), a swoje 5 minut na scenie ma także pewna dziennikarka „Gazety Wyborczej” (Karina Seweryn). Bywa zabawnie, raczej w stylu sitcomowego „13 posterunku”, gdy policjanci pod presją wiją się, gubią w zeznaniach i pogrążają nawzajem. Jest też kilka momentów, które przynoszą satysfakcję i wzruszenie jednocześnie. Na czele ze sceną z odśpiewaniem przez skołowanych mundurowych hymnu Strajku Kobiet.
Aneta Kyzioł, „Polityka”
Michał Zadara wykorzystał farsę Dario Fo jako ramę do opowieści o polskiej policji i jej zmaganiach (albo z nią zmaganiach), podstawiając jej niewygodne lustro. Włoski Noblista słynął z zadziorności i ostrego języka komentarzy dopisywanych do rzeczywistości politycznej. Zadara stara się iść w jego ślady, tworząc ryzykowną, ale zwycięską grę z mrocznymi zabawami policjantów, beztrosko łamiących lub wymijających przepisy, aby zadowolić swoich przełożonych i politycznych dysponentów. Wygląda to na opis praktyk, które rozpleniły się w ostatnich latach. Spektakl okazał się niezwykle udany, utrzymany w brawurowym tempie i idealnym rytmie, a to za sprawą doskonale zgranego zespołu na czele z Barbarą Wysocką, która stworzyła portret szalonej anarchistki, poddającej reżim ciężkim próbom. Jej bohaterka, wciąż zmieniająca tożsamość jak kameleon, z precyzją i zimną inteligencją dekonspiruje praktyki policyjne, pozornie stając po stronie strażników władzy. W sztuce aż rojno od paradoksów i zdumiewających zderzeń z rzeczywistością za oknem – dość tylko wspomnieć o pojawiającym się co pewien czas na scenie przesławnym granatniku pana komendanta policji – publiczność bawi się i wcale nie ma w tym nic zdrożnego. Dario Fo, a za nim Zadara idą drogą wielkiego Moliera, który najboleśniej godził swoich wrogów i politycznych przeciwników śmiechem. Nawet jeśli to śmiech o gorzkim smaku.
Tomasz Miłkowski, AICT – sekcja polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych