Upadanie – rozmowa z Árpádem Schillingiem
Co oznacza tytułowe „upadanie” w Twoim spektaklu?
Árpád Schilling: Staram się pokazać destrukcję wartości poprzez opowieść o rodzinie. Ani konserwatywne, ani liberalne, czy lewicowe wartości nie są dość mocne. Tak naprawdę trudno dzisiaj odpowiedzieć na pytanie: co jest najważniejsze - wolność, solidarność, czy tradycje? Właściwie - tak to widzę - nic nas nie łączy, a to tworzy świetny grunt dla ekstremizmu i głupoty. Upada poziom intelektualny, spadamy w przeszłość, a w końcu upadamy w pustkę i osamotnienie.
Czym dla Ciebie jest polityczność sztuki teatralnej?
Á. S.: Spektakl „Klątwa” pokazał nam wyraźnie jej wymiar polityczny. Myślę, że tradycyjne formy teatru mogą mieć pewien wpływ, ale prawdziwe działanie polityczne odbywa się przez rozmowy i rozwiązywanie podstawowych problemów. Instytucja teatralna może być prawdziwie polityczna tylko jeśli pracuje razem ze społeczeństwem obywatelskim. Skandal jest tylko rodzajem katalizatora, realna praca odbywa się w przestrzeni publicznej i w naszym codziennym życiu.
Jak wygląda obecna sytuacja artystów na Węgrzech i Twoja sytuacja jako znanego, międzynarodowego twórcy?
Á. S.: W ostatnich latach, jako aktywista polityczny, wolontaryjnie pracowałem na rzecz kilku ruchów i organizacji obywatelskich. Miałem publiczne wystąpienia, współorganizowałem demonstracje i razem z moją fundacją organizowaliśmy projekty społeczne. W moim kraju nie pracuję już jako reżyser teatralny - unikam jakiegokolwiek kontaktu z władzą i dlatego nie mogę uzyskać odpowiedniego wsparcia, aby stworzyć własny spektakl teatralny. Obecny kurs polityczny zdecydowanie traktuje mnie jako wroga; jasno zakomunikowali mi to kilka razy i na kilka sposobów.
Czy Viktor Orbán zmienił Węgry? Czy może pokazał prawdziwą, ale ukrytą twarz większości węgierskiego społeczeństwa?
Á. S.: Ksenofobia, ignorancja, werbalna lub fizyczna agresja, dyskryminowanie kobiet i grup mniejszościowych, fanatyzm religijny i nostalgia za autorytarnym systemem w sposób fundamentalny determinują oczywiście naszą wschodnioeuropejską egzystencję. Ale Orbán opiera swoją politykę na wszystkich tych problemach; promuje złą kulturę i złe nawyki. On nie zmienił Węgier, on tylko wydobył z tego kraju to, co najgorsze – z siebie samego też.
Jak artyści i intelektualiści mogą odpowiedzieć na tę konserwatywną rewolucję i instytucjonalny nacjonalizm? Jaką szansę mają w takich czasach artyści?
Á. S.: Powinniśmy ze wszystkich sił bronić niezależności naszych instytucji. Powinniśmy nieodmiennie stać na straży jakości i solidarności. Musimy otwierać instytucje! Powinniśmy podjąć szereg publicznych działań, by najistotniejsze kwestie demokracji stały się zrozumiałe dla jak największej liczby osób. Teatr nie jest laboratorium, ale otwartym forum, agorą. Musimy zacząć rozmawiać o kulturze w o wiele szerszym kontekście, nie tylko w kategoriach sztuki. Kultura to również sposób, w jaki myślimy o sobie nawzajem i jak na siebie oddziałujemy.
Co do spektaklu „Upadanie” wnieśli aktorzy podczas improwizacji?
Á. S.: Aktorzy w tym procesie twórczym byli zadziwiająco kreatywni. Doskonale zrozumieli zarówno historię, jaki i formę, którą im zaproponowałem. Pozwolili sobie zagłębić się w postacie i sytuacje konfliktowe z niezwykłą inteligencją. Ożywili pomysły, które im przedstawiłem, przynieśli też dużo różnych tekstów i z ich pomocą odnalazłem styl tego przedstawienia. Odbyliśmy wiele długich rozmów o fundamentalnych zagadnieniach politycznych. Ich przywiązanie do wartości demokratycznych było bardzo przekonujące. Wielu z nich to praktykujący katolicy, jednak ich konsekwentna krytyka Kościoła katolickiego jest dla mnie bardzo imponująca. Z tak utalentowanymi i krytycznymi ludźmi bardzo dobrze spędza się czas.
Czy dalej wierzysz w teatr?
Á. S.: Nie jestem wielkim fanem teatru. Ale jedno jest pewne: teatr daje nam szansę aby nie popaść w głupotę.
Rozmawiał Mateusz Węgrzyn.
Strona spektaklu „Upadanie”:
www.powszechny.com/spektakle/upadanie