Prof. Grzegorz Niziołek o „Mein Kampf”
„Pierścień Nibelunga?”, [w:] program do spektaklu „Mein Kampf” w reż. Jakuba Skrzywanka, redakcja programu: Karolina Kapralska
Po klęsce III Rzeszy i śmierci Hitlera, Niemcy masowo ukrywali, zakopywali, niszczyli, a nawet topili egzemplarze Mein Kampf, obawiając się posądzenia o czynne popieranie nazizmu i jego zbrodni. Niektórzy obywatele upadłej Rzeszy sądzili jednak, że jest to sytuacja przejściowa, dlatego nie chcieli pośpiesznie niszczyć książki.
Mein Kampf jeszcze przed wojną zyskało status fetyszu, czczono go podczas wszelkich uroczystości publicznych i prywatnych: wręczano młodym parom i pracownikom odchodzącym na emeryturę (zwyczaj ten wprowadził Kommerzbank)[i].
Dziś nadal ma status przedmiotu magicznego. Nad książką ciąży klątwa ludobójstwa – choć to przecież nie ona sama w sobie jest źródłem zła, ale politycy, urzędnicy i społeczeństwo, które biernie przyglądało się masowej eksterminacji Żydów. Groźny wydaje się już fakt posiadania jej lub czytania. Wiele osób żyje w złudnym przekonaniu, że wraz ze śmiercią Hitlera zniknęła ona z życia publicznego albo niczym pierścień Nibelunga spoczęła bezpiecznie na dnie Renu. Co znamienne, chętniej dzisiaj debatujemy o mowie nienawiści niż o nienawiści – bo nad tą drugą trudniej jest zapanować.
Nie tak łatwo jednak ukryć 12 milionów egzemplarzy książki – a taki nakład osiągnęło Mein Kampf w Niemczech do 1945 roku. Książka nie była magicznym pierścieniem, ale produktem masowego rynku, sprzedającym się świetnie także poza granicami Niemiec. Z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży Mein Kampf Hitler zakupił posiadłość w Berghof już w 1927 roku, w dwa lata po wydaniu pierwszego tomu. Po wojnie książka Hitlera była łatwo dostępna w antykwariatach. W wielu krajach – także w Europie – nadal sprzedawano jej przekłady (w Stanach Zjednoczonych przez cały okres powojenny). W Turcji i Indiach Mein Kampf cieszyło się ogromną popularnością – dostępne w księgarniach było tam kupowane i czytane.
Nie należy jednak żywić przekonania, że książkę wydawali i czytali wyłącznie zwolennicy faszyzmu, a jego przeciwnicy dążyli do zakazu jej rozpowszechniania. Historia dostarcza wielu przeczących temu wyobrażeniu faktów.
Zacznijmy może od tego, że to sam Hitler doprowadził do konfiskaty całego francuskiego wydania Mein Kampf w 1934 roku. Ponieważ wydawca nie zgodził się na autorską cenzurę książki, Hitler odwołał się do przepisów prawa autorskiego i zablokował kolportaż książki. Na nic się zdały argumenty wydawcy, że francuscy obywatele mają prawo poznać wrogie zamiary przywódcy Niemiec wobec ich państwa. Sąd francuski uznał przywileje prawa autorskiego za solidniejszą podstawę wyroku. Po zajęciu Francji w 1940 roku Mein Kampf znalazło się – zgodnie z tą logiką – na liście książek zakazanych, paradoksalnie obok powieści Tomasza Manna i pism Zygmunta Freuda.
Hitler miał zwierzyć się swoim współpracownikom w 1938 roku, że gdyby wiedział, że zostanie kanclerzem, nie wydałby tej książki. Miał świadomość, że Mein Kampf zdradzała jego zamiary. Pisał go jako książkę instruktażową dla aktywistów ruchu nazistowskiego, a nie jako mającą ogłupić masy książkę propagandową. Mechanizmy ogłupiania mas w sposób otwarty i cyniczny wykładał przecież na kartach swojej książki! Pod koniec wojny Winston Churchill notował w dzienniku, że należało we właściwym czasie uważnie przeczytać Mein Kampf, ponieważ cele Hitlera i jego metody były tam wyłożone jak na dłoni.
Nie tylko Churchill tak uważał. W 1938 r. wybitny literaturoznawca Kenneth Burke zżymał się, że krytycy Mein Kampf w Stanach Zjednoczonych czerpią przyjemność z zadawania symbolicznych ran autorowi i jego dziełu, zamiast uważnie przeczytać książkę i podjąć trud publicznego oświecenia w tej kwestii. Lekturę Mein Kampf zalecał także George Orwell, gorący przeciwnik nazistowskich Niemiec. Natomiast Pius XI, za namową swojego sekretarza Eugenio Pacellego (przyszłego Piusa XII), nie zdecydował się na umieszczenie Mein Kampf na indeksie, na którym znaleźli się – przypomnijmy – między innymi Mikołaj Rej, Mikołaj Kopernik, Adam Mickiewicz i Jean-Paul Sartre.
Po śmierci Hitlera prawa autorskie do Mein Kampf trafiły do rządu Bawarii – była to decyzja stanowiąca pogwałcenie przepisów prawa autorskiego. Bawarski rząd stał się – niczym córy Renu chroniące pierścień Nibelungów – strażnikiem Mein Kampf. Pod osłoną walki z upowszechnianiem nazistowskiej ideologii, Niemcy utrzymali prawo decydowania o losach tej książki, której idee przyniosły tak druzgocące i przerażające skutki dla wielu narodów, dla całej Europy. Sytuacja ta była tym bardziej dwuznaczna, że w wyroku sądu przekazującym prawa autorskie landowi Bawarii znalazło się zdanie, że publikacja Mein Kampf „zaszkodziłaby obrazowi Niemiec”. Gdy w 1963 roku ukazało się krytyczne wydanie książki Hitlera w Wielkiej Brytanii, bawarski rząd wytoczył wydawcy wojnę prawną, nie licząc się ze stanowiskiem, że „argumenty Mein Kampf przeżyją, jeśli nie zostaną ujawnione”. W późniejszych latach rząd Bawarii doprowadził do zakazu rozpowszechniania książki Hitlera w Rosji, Czechach, Portugalii i Polsce – nie odważył się wszcząć takich kroków tylko w Izraelu. A gdy Ekkehard Schall, aktor Berliner Ensemble, nagrał fragmenty Mein Kampf na CD z zamiarem satyrycznym i edukacyjnym, władze Bawarii nie dopuściły do sprzedaży płyty.
Zakaz wydawania Mein Kampf miał charakter wyłącznie formalny – książka była i jest dostępna dziś niemal na całym świecie. Dotarcie do własnego egzemplarza w języku polskim zajmuje (według wyszukiwarki Google) 0,35 sekundy. Zakaz sprzyja niewątpliwie dalszej fetyszyzacji Mein Kampf, dostarcza współczesnym ruchom nazistowskim magicznego obiektu o wielkiej sile.
Wraz z upływem 70. lat od śmierci Hitlera prawa autorskie do Mein Kampf wygasły i książka znalazła się w domenie publicznej. W styczniu 2016 roku Instytut Historii Współczesnej w Monachium (IfZ) wydał pełne, opatrzone licznymi komentarzami naukowe wydanie książki, które natychmiast stało się wydawniczym bestselerem w Niemczech. Publikacja (mająca niemal 2 tysiące stron) zawiera wiele przypisów i komentarzy, które mają pomóc współczesnemu czytelnikowi zrozumieć kontekst historyczny i polityczny, ale też pokazać retoryczne zabiegi i manipulacje stosowane przez autora. Można uznać ten gest za ukłon w stronę historycznej prawdy i krok w kierunku przełamania mrocznej fascynacji, jaką budzi ta książka. Głosząc bowiem idee zakazu, zmieniamy Mein Kampf w pierścień Nibelunga, złowrogi przedmiot magiczny niosący śmierć i spustoszenie.
Twórcom przedstawienia w Teatrze Powszechnym bliższa jest oświeceniowa postawa IfZ i Kennetha Burke’a, który słusznie uważa, że należy poznać ideologię, którą się zwalcza. Zwłaszcza że Mein Kampf nie jest wyłącznie książką ideologiczną, ale także wykładem politycznej pragmatyki, która wyniosła jego autora do wyżyn władzy. Antyfaszystowskie intencje zakazu dostępu do książki Hitlera mogą w istocie być, paradoksalnie, na rękę wielu politykom, którzy stosują dzisiaj podobną pragmatykę zdobywania masowego poparcia i taktykę kreowania wrogów, ale obawiają się, że patronat Hitlera mógłby kompromitować ich działania i szkodzić wynikom wyborczym.
[i] Wiele informacji o dziejach Mein Kampf czerpię z książki Antoine Vitkine’a „Mein Kampf”. Biografia książki, w przekładzie Grzegorz Przewłockiego (Wielka Litera 2009).
Grzegorz Niziołek – teatrolog, literaturoznawca, nauczyciel akademicki, profesor nauk humanistycznych. Zajmuje się polskim teatrem XX i XXI wieku, sztuką reżyserii, tradycją romantyczną w polskim teatrze, krytyką teatralną, najnowszymi zjawiskami artystycznymi w teatrze polskim i europejskim, związkami teatru i historii. Wiele publikacji poświęcił takim twórcom polskiego teatru, jak: Jerzy Grzegorzewski, Jerzy Jarocki, Krystian Lupa, Krzysztof Warlikowski, Włodzimierz Staniewski i Grzegorz Jarzyna, część z nich została zebrana w tomie „Sny, komedie, medytacje” (2000). Opublikował dwie książki poświęcone twórczości wybitnych reżyserów: „Sobowtór i utopia. Teatr Krystiana Lupy” (1997) i „Warlikowski. Extra ecclesiam” (2008). Jest także autorem monografii poświęconej dramatycznej twórczości Tadeusza Różewicza: „Ciało i słowo. Szkice o teatrze Tadeusza Różewicza”. Wspólnie z Tadeuszem Kornasiem wydał antologię „Dziady. Od Wyspiańskiego do Grzegorzewskiego” (1999). Kierownik literacki Starego Teatru w latach 2004-2007, pomysłodawca i dyrektor artystyczny dwóch edycji festiwalu re_wizje, poświęconych współczesnym reinterpretacjom tekstów romantycznych i antycznych. Od 2008 do 2010 roku dyrektor artystyczny Festiwalu Dialogu Czterech Kultur w Łodzi. Współzałożyciel i wieloletni redaktor naczelny czasopisma teatralnego „Didaskalia". W roku akademickim 2001/2002 stypendysta Fulbrighta w City University Of New York. W 2013 za publikację „Polski teatr Zagłady” został wyróżniony Nagrodą im. Jana Długosza.