Każdy odgrywa własną komedię z telefonem w ręku, najpierw kłamie i manipuluje, później rozpaczliwie szuka pomocy. Momenty załamania są w przedstawieniu najsilniejsze – trzeba słyszeć, jak Dałkowska żebrze o słowo współczucia do słuchawki, jak Szczerbiński, połykając łzy, wyznaje, że zabił dziecko, jak Wysota zwierza się ze swego rozwalonego życia. Są tak autentyczni w bólu i złości, jakby dzwonili do samych siebie. (...). Teatr, po którym bardzo chce się rozmawiać.
Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza”
Wśród nihilistycznego bełkotu młodych brutalistów z importu sztuka Krzysztofa Bizia zaskakuje trafnością spostrzeżeń i dojrzałością w ocenie zagubienia współczesnego człowieka.